Dziś kilka słów o KIMCHI. Ktoś z Was już jadł albo robił samemu? Jeśli tak, opiszcie swoje wrażenia w komentarzach!
Tylko powoli, zacznijmy od początku, bo może dopiero teraz odkryjecie tę dziwnie brzmiącą potrawę.
Co to jest KIMCHI?
Po przewertowaniu setek informacji o kimchi doszłam do wniosku, że jest to najzwyklejsze koreańskie jedzenie, które w ostatnich latach stało się bardzo popularne, właśnie dlatego, że jest takie niezwykłe! Mmm… chyba trochę namąciłam, ale do takich wniosków akurat doszłam.
Może niektórym z Was ta nazwa obiła się już kiedyś o uszy, ale nie do końca wiecie z czym to się je… no właśnie: z czym, i jak, i po co tyle szumu wokół tej potrawy? Oto niektóre słowa klucze: kapusta pekińska, fermentacja, ostry smak, bakterie mlekowe, zdrowie, UNESCO. UNESCO? Otóż tradycyjny sposób przygotowywania kimchi na zimę został w 2013 roku wpisany na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Czyżby teraz Wasze zainteresowanie wzrosło? A co najważniejsze, kimchi uznaje się za jedną z najzdrowszych potraw na świecie.
Ja w każdym razie mam nowy nałóg i wcale się tym nie martwię 😊. Dla mnie to rewelacyjne odkrycie! Nie żartuję! (Właśnie wyjadłam ze słoika sporą porcję, choć powinnam jeszcze trochę odczekać, aż nabierze pełni smaku. No i pewnie znów moi bliscy niewiele dostaną, bo tak jak poprzednio, po prostu nic już dla nich nie zostanie…).
No dobrze, wróćmy jednak do mojego pytania. Co to jest? Pewnie po zestawieniu wyżej wspomnianych składników już prawie zgadliście: sfermentowana kapusta. Tylko trochę inna niż ta nasza, oczywiście również wspaniała, kapusta kiszona. Kimchi składa się z dużych kawałków kapusty pekińskiej, a cała potrawa jest pikantna dzięki koreańskim płatkom chili – gochugaru (można je znaleźć bez problemu w sklepach internetowych lub po prostu zastąpić ostrą papryką). Mimo, że najważniejszym elementem jest kapusta, to nie należy lekceważyć kilku innych kluczowych składowych. Jedną z nich jest mój ukochany czosnek, który ma właściwości przeciwutleniające i pełni rolę naturalnego antybiotyku. Kolejny komponent to korzeń imbiru o właściwościach przeciwzapalnych i odkażających. Reszta zależy w dużej mierze od Waszych upodobań. Do kimchi można w zasadzie dodać wszystko, czego dusza zapragnie. W kuchni koreańskiej istnieje podobno ponad 180 odmian kimchi. Niektórzy dodają owoce morza, takie jak krewetki, kałamarnice czy ośmiorniczki. A Wy co byście jeszcze chętnie dodali?
Właściwości zdrowotne
O imbirze i czosnku wspomniałam już wyżej. Coś jeszcze? Oczywiście bakterie! Kimchi zawiera ogromną ilość dobrych bakterii produkujących kwas mlekowy, m. in. Lactobacillus. Wszyscy wiemy, jak istotną rolę pełnią bakterie probiotyczne, które pomagają tworzyć zdrową florę jelitową. Niektórzy nawet nazywają jelita drugim mózgiem, a wielu naukowców twierdzi, że ich stan w dużej mierze powiązany jest z naszym samopoczuciem, ale o tym można napisać oddzielny artykuł, a my mówimy dziś o kimchi!
Z czym to się je?
Z wszystkim i z niczym. Można wyjadać samo ze słoika, można podawać jako przystawkę, a można dodawać do gotowania potraw. To zależy tylko od naszej wyobraźni.
Czy trudno jest zrobić kimchi?
Nie, ale trzeba być cierpliwym i odczekać najlepiej kilka dni, żeby dobrze sfermentowało. Fermentacja zależy od wielu czynników, między innym od temperatury otoczenia. Zwróćmy jednak uwagę na to, żeby nie dopuścić do rozwoju grzybów, ponieważ są one toksyczne dla naszego organizmu. Jeśli więc z jakiegoś powodu na wierzchu pojawiła się biała pleśń, najlepiej wyrzucić całość i zrobić od nowa.
Mój przepis na kimchi jest raczej prosty, ale dopiero odkrywam moc i smak tego rarytasu, dlatego może za jakiś czas dodam kolejne wariacje lub ulepszony przepis.
Na razie przepis dla początkujących:
- 1 kg kapusty pekińskiej
- 2-3l wody
- 100 g soli (niejodowana nadaje się lepiej do procesu fermentacji)
- 50 g marchewki pokrojonej w cienkie paseczki
- 70 g rzepy japońskiej lub zwykłej kalarepy
- 30 g cebuli
- ¼ szklanki szczypiorku
- 5-10 g korzenia imbiru (drobne i cienkie plastry)
- 2 ząbki czosnku
- Płatki chili (gochugaru)
- 3 łyżki sosu sojowego
- ¾ szklanki wody
- 2 łyżki mąki ryżowej
- 1 łyżka cukru
- Szczypta soli
Przygotowanie:
- Kapustę pokroić wzdłuż na 4 części, a następnie na 3-4 cm kawałki. Przełożyć do dużej miski i zalać wodą z solą. Zostawić na 60 min. Co jakiś czas przemieszać.
- W tym czasie należy zagotować ¾ szklanki wody z mąką ryżową i cukrem i gotować przez moment, aż zmieni się w gęsty kleik. Odstawić do wystudzenia.
- Do wystudzonego kleiku dodać sos sojowy, sól, 3-6 łyżek płatków chili (w zależności od tego, jak bardzo ostry smak preferujemy), pozostałe pokrojone warzywa i całość należy dobrze wymieszać.
- Kapustę odsączyć i opłukać, a następnie przełożyć do dużego słoika lub plastikowego pudełka. Dodać przygotowaną wcześniej pastę. Pasta może piec w dłonie, dlatego można założyć rękawiczki. Tylko proszę nie korzystajcie z tych plastikowych, jednorazowych! Można już znaleźć rękawiczki lateksowe, wielorazowe, które są w dodatku kompostowalne 😊.
- Zamknąć pojemnik i odstawić na bok na 2-5 dni, aż kapusta sfermentuje. Pojemnik można później schować do lodówki i korzystać wedle upodobań.
Przepisów na kimchi znajdziecie w internecie bez liku. Poszperajcie, poczytajcie, wybierzcie to, co najbardziej trafia w Wasze gusta. Możecie nawet skorzystać z gotowych filmików. Zapewniam Was, że jeśli lubicie ostre potrawy oraz kuchenne eksperymenty, to nie będziecie zawiedzeni. Spróbujcie zrobić kimchi i podzielcie się ze mną doświadczeniami. Jestem naprawdę ciekawa Waszych opinii!